dr Tomasz Sobecki - urodzony w Toruniu. Jest
absolwentem klasy matematycznej IV LO im. Tadeusza Kościuszki w Toruniu (1971).
Magisterium zdobył z
geomorfologii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu (1977).
W latach 1972 -1980
uprawiał alpinizm - Tatry, Alpy Francuskie, Pireneje, Hindukusz.
Równolegle ze studiami
uniwersyteckimi systematycznie brał udział w pracach Duszpasterstwa
Akademickiego OO. Jezuitów w Toruniu. Uczestniczył w wykładach i dyskusjach
znamienitych intelektualistów polskich, m.in. Józefa Tischnera, Tadeusza
Mazowieckiego.
W Duszpasterstwie
Akademickim poznał również wybitnych artystów polskich, np. Tadeusza
Brzozowskiego, Stanisława Rodzińskiego, Władysława Hasiora oraz ich prace.
Pod wpływem obcowania z
filozofią oraz kontaktów z artystami z artystami wielkiego formatu, pośród
których szczególną rolę mistrza i nauczyciela odegrał Władysław Hasior, wizja
poświęcenia się fotografii artystycznej stawała się coraz silniejszą
alternatywą wobec nauk przyrodniczych powiązanych ze wspinaczką.
W roku 1980, po groźnym
wypadku alpinistycznym, swoją drogę życiową związał z fotografią równolegle
pracując jako nauczyciel języka angielskiego w toruńskich liceach.
Wiele wystaw w
prestiżowych polskich galeriach artystycznych i fotograficznych.
Liczne wystawy
indywidualne za granicą w krajach europejskich:
Anglia, Finlandia,
Hiszpania, Szwajcaria oraz w Australii, Indiach, Kazachstanie i USA.
międzynarodowych wystawach zbiorowych w Belgii, Niemczech i Japonii.
Reprezentant sztuki
polskiej na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki w Caracas (Wenezuela).
1990 – stypendium MSZ Królestwa Hiszpanii, 1991
– 1993 stypendium MKiS RP.
fotograficzne:
katedrze” 1981, „Gotyk – kształt i światło” 1985,
”Perspektywa” 1987/2008, „Kształt światła” 1991, „Miasto” 1992, „Kolor wiatru” 1996.
Dialog „TWARZ” z
udziałem Franciszka Starowieyskiego polegający na zgłębianiu relacji portret –
autoportret 2002.
„Miasta inaczej” 2005,
„Szalone lokomotywy” 2006, „Krucyfiks” 1983/2010,
„Idea piramid”
2002/2012, „Warszawa – miasto sukcesu” 2014,
„Magiczny Toruń”
2007/2015, „Dynamika miasta” 2015.
prowadził w roku 2009 w Toruniu galerię etiud pod nazwą GALERiA’Vi.
polskich i międzynarodowych sympozjach fotografików i projektantów, a także w
akademickich konferencjach naukowych.
w prasie artystycznej i codziennej oraz w albumie „Fotografia bez cenzury” IPN Warszawa
a
wystąpienia w mediach polskich i zagranicznych.
zbiorach: Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Okręgowym w Toruniu,
Galerii Współczesnej
Sztuki Sakralnej w Kielcach, zbiorach prywatnych i publicznych w kraju i za granicą, m. in. Coventry – Wielka Brytania,
Äänekoski – Finlandia, Astana – Kazachstan,
- Japonia.
pracę „Idea piramid” uzyskał tytuł doktora sztuki
w zakresie fotografii w
łódzkiej FILMÓWCE – PWSFTviT.
okresach i zakresie zajęcia z fotografii ze studentami na uniwersytetach: w
Łodzi – również w języku angielskim, Bydgoszczy i w Toruniu oraz na Wydziale
Designu Indian Institute of Technology w Hajdarabadzie.
Toruń, dnia 10.10.2007
TWARZ – DIALOG
ARTYSTYCZNY
NA PRZEKÓR
WITKACEMU
Motto Firmy Portretowej S.I. Witkiewicza:
Klient
musi być zadowolony.
Nieporozumienia wykluczone.
Witkacy postawił sobie zadanie zarabiania na życie atrakcyjnym
prezentowaniem osób, które zażyczą sobie portret i są gotowe dobrze za niego
zapłacić. Dla ułatwienia sobie pracy stworzył Regulamin Firmy Portretowej.
Moim założeniem jest poznanie drugiego człowieka, artysty,
odnalezienie sedna jego geniuszu. W imię poznania jestem gotów ponieść poważne
koszty i trudy związane z przejazdami, procesem fotografowania, opracowania
komputerowego, realizacją powiększeń, przygotowaniem wystawy, itp. Witkacy
portretowaniem zarabiał na życie – ja nie!
Witkacy jako artysta i zawodowiec miał opracowanych kilka typów
portretów
i wstępnie wpasowywał klienta w typ portretu dla
niego najbardziej odpowiedni mentalnie i finansowo, np.:
TYP A - … Wykonanie „gładkie” z pewnym zatraceniem
charakteru na korzyść upiększenia.
TYP B + d - … Możliwość zachowania w portretach
kobiecych „ładności”,
a nawet jej
spotęgowania w kierunku pewnego „demonizmu”.
TYP – C –
Charakterystyka modelu subiektywna, spotęgowania karykaturalne, tak formalne
jak i psychologiczne – niewykluczone.
W moim portretowaniu nie ma założeń z góry przyjętych.
Procesy fotografowania
i poznawania są ze sobą ściśle powiązane, a
rozwiązania formalne kształtują się
w trakcie realizacji tych procesów.
Na przestrzeni lat, realizacja cyklu TWARZ ulegała
ewolucji:
1976 – 1983
fotograficzna fascynacja twarzą
późnogotyckiego krucyfiksu w kościele NMP w Toruniu. Zachwyt nad pięknem Twarzy
wystruganej ręką rzeźbiarza z drewna, ale przede wszystkim podziw dla odwagi
artysty, który stworzył wizerunek Boga.
Cykl „KRUCYFIKS”, dotychczas nie został zrealizowany
w postaci powiększeń wielkoformatowych.
1977 – 1996
Portrety Władysława Hasiora, a
właściwie niedosyt możliwości ich realizacji. Twarz Hasiora mogłem sfotografować
jedynie „przy pracy” w roku 1977.
W późniejszych latach nie pozwalał nikomu, również
mnie, na fotograficzne materializowanie wizerunku jego twarzy. Otwierał się dla
mnie z ojcowską niemal czułością, przekazywał swoje pojmowanie sztuki,
konieczną w działaniach artystycznych żarliwość serca, ale był kategoryczny w
obronie swojej twarzy przed obiektywem fotograficznym.
1984 – 1986
Portrety Tadeusza Brzozowskiego.
Tadeusz nosił wyjątkowo charakterystyczne i nieco zabawne wąsy. Wąsy to ON! W
przekonaniu, że nawet najmniejszy fragment każdego człowieka, a szczególnie
jego twarzy świadczy o nim całym,
o jego niepowtarzalnej osobowości. Podjąłem próbę pokazania
osoby poprzez detal. Ten detal, ten wąs to synteza osobowości. To cały Tadeusz
Brzozowski.
1991 – Twarz rzeźbiarza Andrzeja Wojciechowskiego. Ciekawy
człowiek, artysta. Twarz w okularach. Duże zbliżenia, fragmenty twarzy. Duży
format czarno – białych fotografii
zamknięta w tryptyku.
1992 – Portrety fotografika Pawła Kwieka oraz krytyka
fotografii Krzysztofa Jureckiego realizowane wobec widzów i uczestników
Konfrontacji Fotograficznych w Gorzowie Wielkopolskim. Na każdy z portretów
składała się seria czarno – białych polaroidów formatu
kreacji na etapie obróbki ciemniowej. Mają swój ostateczny format i ostateczny kształt
fotograficzny w momencie natychmiastowego wywołania.
Portretowani
zostali zaproszeni do odrzucenia z serii kilkunastu wykonanych Polaroidów tych,
które uznali za niezgodne z wyobrażeniami o sobie samych (bez pomocy lustra) – zostali zaproszeni do dialogu w postaci decyzji o
odrzuceniu niechcianych fotografii budujących ich portret.
Witkacy:
§ 3. „Wykluczona a b s o l u t n i
e jest wszelka krytyka ze strony
klienta.
Portret może się klientowi
nie podobać, ale firma nie może dopuścić do
najskromniejszych nawet uwag,
bez swego specjalnego upoważnienia.
(...) n a j t r u d n i e j j e s t
w s t r z y m a ć k l i e n t a o d
z u p e ł n i e
z b y t e c z n y c h w y p o w i e d z e ń s i ę .
Portret jest przyjęty lub
odrzucony – tak lub nie, bez
żadnego umotywowania.
(...) Po namyśle, ewentualnie poradzeniu się osób
trzecich, klient mówi tak
(lub nie) i koniec – po czym
podchodzi (lub nie) do tak zwanego „okienka
kasowego”.
(...) Nerwy firmy ze względu na
niesłychaną trudność zawodu tejże muszą
być szanowane”.
wagi wizerunku twarzy, jaki staje się własnością publiczną, a szczególnie wobec
szacunku dla portretowanego (również wobec poczucia ułomności własnych działań
fotograficzno-poznawczych) postanowiłem dać szansę wypowiedzenia się środkami
plastycznymi
na temat własnej twarzy, a właściwie na temat fotograficznego
wizerunku twarzy portretowanego mojego autorstwa – na przekór § 3. Witkacego.
Decyzja zaproszenia do dialogu twórczego na temat
fotograficznych portretów własnej twarzy miała ścisły związek z artystą –
Franciszkiem Starowieyskim, który ma głęboką świadomość własnej twarzy i jej
wartości. Ma też rozmach twórczy pozwalający zmierzyć się przy pomocy farb
olejnych i pasteli z czarno-białą płaszczyzną fotografii naklejonych na blachę.
§ 7. „Portret nie może być oglądany aż do ukończenia”.
Ze względu na obrany monumentalny format fotografii
również i ja, ich autor, oglądałem je dopiero po ukończeniu. Inaczej niż w
malarstwie, gdzie autorowi towarzyszą jego obrazy przez cały czas powstawania,
oddziaływanie formatem i ilością fotografii pozostawało jedynie w wyobraźni, aż
do momentu ich wyjścia z maszyny, naklejenia na blachy i rozwieszenia w galerii.
Zapraszając portretowanego do dialogu wydawało mi
się, że nie będę szczególnie zainteresowany ingerencjami dokonywanymi przez
Starowieyskiego aż do ich ukończenia. Tymczasem każdy ruch pędzla na fotografii
przykuwał moją uwagę, powodował najwyższe napięcie, oczekiwanie na ostateczny
kształt ingerencji, pojawiającą się nową jakość. Ingerencje w kilka ostatnich
fotografii odbywały się przy „otwartej kurtynie” wobec publiczności. Franciszek
Starowieyski był tak zaabsorbowany działaniami malarskimi, że nawet on –
zaniemówił. Wobec ingerencji w swoją twarz nie pomogło nawet doświadczenie
Teatru Rysowania aby rysować i mówić do publiczności jednocześnie.
Witkacy układając regulamin swojej Firmy Portretowej chciał
prawdopodobnie mieć komfort pracy w ciszy i spokoju, moją ideą było szukanie prawdy w twarzy drugiego człowieka przy
„otwartej kurtynie”.
2003 – Moim kolejnym obiektem poszukiwania prawdy w twarzy, z
zamiarem rozwinięcia dialogu była młoda, podobno, zdolna malarka. Założenia
były takie, że fotografie będą prezentowane na tle krosien malarskich o
wymiarach 150 cm x 150 cm.
Dialog miał polegać zarówno na ingerencji w
fotografie jak też na integralnym z fotografią zagospodarowaniu płócien.
Niestety, młoda malarka, dotychczas jedyna kobieta
zaproszona do dialogu, nie udźwignęła trudów tego przedsięwzięcia. Po wykonaniu
przeze mnie fotografii i wyretuszowaniu jej twarzy wycofała się ze swojej
części działań tłumacząc, że ekspresja fotografii dominuje nad jej potencjalnymi
ingerencjami malarskimi!
Witkacy, w swoich działaniach Firmy Portretowej, nie
przewidywał ani odmowy wykonania portretu, ani też wycofania się w trakcie jego
realizacji.
2005 - ? Moim
następnym, przygotowanym już i
opracowanym, dialogiem artystycznym jest działanie wspólne z Antonim Fałatem.
Wykonanych i opracowanych komputerowo jest 17 fotografii o formatach 80 cm x 125 cm oraz 100 cm x 125 cm.
Nowość tego dialogu polega na:
- zestawianiu fotografii czarno-białych z
fotografiami barwnymi,
- rozszerzeniu portretu artysty o fotografie dłoni.
Zbliżenia oczu i dłoni symbolizują bieg myśli,
wskazują na drogę między myślą a jej realizacją – takiej opcji Witkacy również nie przewidywał.
Witkacy, w swoich działaniach, ograniczał się do
pojedynczego portretu lub kolejnych portretów wykonanych w różnym czasie. Ja pracuję cyklami, tworzę raczej esej
o artyście, niż pojedynczy portret.
Do Państwa
należy ocena gdzie leży siła a gdzie słabość w rozszerzeniu portretu na wiele
fotografii. Do Państwa też oceny pozostawiam wartość mojej przekory wobec
Witkacego.