W niedzielę 10 kwietnia 2016 r. w naszej galerii odbył się wernisaż wystawy „Adam Brincken. Retrospektywa 1975-2015”
Miejska Galeria Sztuki im. Wł. hr. Zamoyskiego w Zakopanem ma zaszczyt być jednym z kilku przystanków na trasie podróży tej ekspozycji.
Uczestnicy wernisażu mogli podziwiać m.in. cykl obiekto-obrazów „Genesis”, tworzony od 2000 r., który jest powtórzeniem pierwotnej realizacji witraży dla kościoła w Wejherowie, oraz cykle „Świetliste i „Mroczne” pokazane jako environment tworzący górę, gdzie Mroczne stanowi podstawę, natomiast Świetliste – szczyt.
Kuratorem wystawy jest dr Barbara Major z Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie, aranżację wystawy przygotowała Anna Król starszy kustosz z Muzeum Sztuki i Techniki Manggha w Krakowie.
Adam Brincken - artysta malarz, abstrakcjonista, autor przestrzennych obiekto-obrazów, jak sam je nazywa, polichromii, witrażysta oraz projektant wystroju obiektów sakralnych, czasem scenograf. Tak różnorodna i złożona twórczość, opracowana merytorycznie przez kurator wystawy Barbarę Major oraz aranżacyjnie przez Annę Król, starszego kustosza z Muzeum Sztuki i Techniki Manggha w Krakowie, jest przedmiotem rozbudowanej wystawy retrospektywnej w Miejskiej Galerii Sztuki w Zakopanem. Dla zwiedzających oznacza to z całą pewnością przeżycia estetyczne jaki i doznania intelektualne.
Prezentowana ekspozycja jest zbudowana jak typowa retrospektywa, polegająca na chronologicznej prezentacji dzieł. W przypadku Adama Brinckena ten rodzaj wystawy pozwolił na w możliwie najbardziej pełny sposób pokazanie horyzontów twórczości Artysty, znanego z poszukiwań odpowiedniej formy dla swoich wypowiedzi. Wśród nich na uwagę zasługują jego obiekto-obrazy, wyjątkowe dzieła, łączące sposób myślenia rzeźbiarza z wyobraźnią malarską. Znamionuje je dążenie artysty do stworzenia dzieł, których materia łączy się z niematerialnością, które odkrywając ucieleśnią jednocześnie konkretność i metafizyczność.
Brincken jest również znakomitym rysownikiem, chociaż, jak sam mówi, to wyjątkowy okres w jego twórczości, przypadający na lata osiemdziesiąte – czas stanu wojennego w Polsce. Powstały wtedy wspaniałe cykle rysunków, między innymi Kordon Sanitarny /wg Trzech Krzyży Rubensa/, pamięci ks. Jerzego Popiełuszki (1985). Nie sposób również pominąć projektów witraży, które zostały zrealizowane w kościołach: NMP Królowej Polski w Wejherowie, Niepokalanego Poczęcia NMP w Kobiernicach oraz Chrystusa Króla w Jarosławiu.
Adam Brincken jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, na Wydziale Malarstwa uzyskał dyplom w pracowni Adama Marczyńskiego (1975). Obecnie pracuje w macierzystej uczelni, gdzie Prowadzi Pracownię Wiedzy o Działaniach i Strukturach Wizualnych. W 1992 roku uzyskał tytuł profesorski. Jest także wykładowcą na Uniwersytecie Papieskim im. Jana Pawła II w Krakowie. Członek Związku Polskich Artystów Plastyków, w latach 1990-96 prezes jego oddziału krakowskiego. W latach 80. XX wieku współtwórca ruchu kultury niezależnej. Autor wystaw indywidualnych i uczestnik zbiorowych w kraju i za granicą, laureat nagród.
Barbara Major - kurator wystawy
Barbara Major
Szczelina. Wystawa retrospektywa Adama Brinckena
(…) obecność , ta szczelina, nie jest ‘obecnością bycia’, ale tym, co z konieczności zostaje przywołane przez malarzy
Jean-Francois Lyotard
Wystawa retrospektywna Artysty zakłada chronologiczny przegląd dzieł, nazwa pozwala przypuszczać, że odwiedzający ekspozycję, oglądając prace w układzie, od „początku” do „końca” spotkają się z …i tutaj tkwi podstawowy problem retrospektywy. Retrospekcja według słownikowej definicji to przypominanie sobie przeszłych zdarzeń lub przeżyć. Aby zgłębić sens jakiegoś słowa przydatna jest jego etymologia: łacińskie retro „wstecz”, retrospectus, od retrospicere „oglądać się”, specere to „spektakl”, i dalej: spectacle „widok”, spectaclum „widowisko” od spectare „przyglądać się”, to zaś łączy się z specere „zobaczyć”. W retrospekcji współbrzmią więc i spojrzenie pozwalające „zobaczyć” i pewien spektakl. Retrospektywa nie jest, a przynajmniej nie powinna być po prostu przeglądem dzieł danego artysty, w tym przypadku Adama Brinckena, winna być natomiast swojego rodzaju widowiskiem, w którym pojedyncze dzieła, zachowując swoją szczególność, we współgraniu ze sobą, odsłaniają horyzonty, otwierają i pozwalają spotkać i wejść w dialog z tą konkretną Sztuką. Jacek Sempoliński na zadane sobie samemu pytanie „Czym dla artysty jest sztuka?” – odpowiedział: „Od tego, czym jest dla niego, zależy to, czym jest”. Zaraz jednak dodaje „Oczywiście, myśl, że zależy nie od tego, jest równie wyrazista”. Wytworzony w wyniku tych twierdzeń paradoks problematyzuje samo pojęcie sztuki, oddaje niemożliwość zamknięcia jej w jakiejś kategorii i skłania do zadawania pytań raczej w obrębie pierwszej części: Czym więc jest sztuka dla Adama Brinckena? Co Artysta „wystawia” i co możemy „zobaczyć” „patrząc”. Rzecz nie w odgórnie przyjętych założeniach, ale w odsłanianiu poprzez poszczególne dzieła czy cykle widnokręgu świata tej twórczości.
W 1974 Adam Brincken stworzył dzieło pt. Idea. Jest to tryptyk, którego pierwsza część – białoczarna – zawiera zarys postaci Myśliciela Augusta Rodin’a, stanowi jakby rzeźbę wbudowaną w ramy obrazu, druga część to płaska, czerwona płaszczyzna i wreszcie trzecia, w której postać rozrywa czerwone płótno, wydobywa się z niego i z ram. Artysta opisuje swoje dzieło jako zdolność ludzką do wydobycia się z ograniczeń narzuconej mu ideologii. Tryptyk powstał w określonej sytuacji historycznej, czerwony kolor płótna nasuwa myśl o ideologii komunistycznej, ale uprawnione jest tutaj, w świetle innych, późniejszych prac, uogólnienie mówiące o dążeniu Artysty do otwarcia formy, stworzenia obiektów umiejscawiających się pomiędzy płynnym życiem a konkretnym biosem. Trafnie to działanie scharakteryzowała Renata Rogozińska pisząc: „Artysta z upodobaniem rozbija płaszczyznę malowidła, zniekształca i usuwa spore jej połacie, otwierając tak uzyskane ‘wnętrze’ (…). Obraz nie odtwarza realności, lecz wypełnia się nią (…)”. Takie działania możemy nazwać deformacją tylko w odniesieniu do jakiegoś ustalonego wzorca. Tymczasem u Brinckena jest to przede wszystkim chęć ukształtowania formy z właściwymi sobie rytmami i napięciami, która współgra z otwarciem, uwolnieniem obrazu. W tym miejscu należy przytoczyć opowiedzieć Artysty o jednym z najważniejszych doznań w życiu, które było bezpośrednią przyczyną powstania cyklu obiekto-obrazów Pejzaże cmentarne (1980) :
„Ten kontekst cmentarza był faktycznym kontekstem, fizycznie się przydarzył i też zrodził się z zobaczonego cmentarza i przeżytego w zupełnie inny sposób niż jakikolwiek inny. To było na północy Polski, cmentarz w Grudziądzu (…). Tam zaskoczyły mnie dwie sytuacje (…), płyty marmurowych grobowców, niskie, nieprawdopodobnie starannie utrzymane, wręcz polewane codziennie wodą, nad tymi płytami olbrzymie drzewa. Był środek lata i świecące z góry słońce sprawiało, że niebieściło się w tym wypolerowanym marmurze. I właściwie nie wiadomo było gdzie to jest. Czy ta płyta kogoś przytrzymuje, czy już nikogo. I to wszystko jest w niebie. Ten marmur nie był ciężki. Dwa światy się przenikały. Niebo z kamieniem i ziemia z niebem też.
Dzieła z cyklu Pejzaże cmentarne w swojej formie nawiązują do linii pejzażu, na dole ciężko-lekkie, u góry otwarte, pozwalające na połączenie z otoczeniem, scalające z kontekstem, w którym są wystawiane. Znakomity niemiecki socjolog Georg Simmel napisał w eseju Most i drzwi, iż przyrodzone człowiekowi jest łączenie i rozdzielanie, zabieg, który odbywa się w taki sposób, że jedno jest zawsze warunkiem drugiego: „W każdej chwili jesteśmy istotami, które rozdzielają to, co powiązane, albo łączą to, co rozdzielone, zarówno w sensie bezpośrednim, jak symbolicznym, zarówno cielesnym, jak i duchowym”. Fizycznym połączeniem i jednocześnie krystalizacją połączenia jest dla Simmla droga, a przede wszystkim most, który uwydatnia, uwidacznia połączenie. Natomiast figurą, w której zawierają się zarówno połączenie, jak i rozdzielenie są, według niemieckiego socjologa, drzwi: „Otóż, drzwi, które są niejako przegubem między przestrzenią człowieka a wszystkim, co znajduje się na zewnątrz znoszą rozdział między wewnętrznością i zewnętrznością”. Adamowi Brinckenowi w Pejzażach cmentarnych udało się ucieleśnić rozdzielenie i połączenie jako dwa aspekty jednego działania, obecność w nieobecności, jego dzieła są swojego rodzaju drzwiami, które materializują jedność krajobrazu (nie ma podziału na ziemię i niebo, wszystko wokół nas się przenika i na siebie oddziałuje) oraz negują rozdzielenie materii i wymiaru duchowego.
Dążenie do stworzenia dzieł, których materia łączy się z niematerialnością, które odkrywając ucieleśnią jednocześnie konkretność i metafizyczność, znamionuje wszystkie obiekto-obrazy Brinckena. Przy czym stare pytania związane z obrazami, dotyczące problemu zmysłowej obecności lub tylko przedstawienia wydają się dla niego nieistotne, Artysta kształtuje w różnych formach mosty, drzwi, bramy, które łączą, otwierają i przez to otwarcie dają możliwość ukazania się tego co nieobecne. Environment Biała sala (1977), gdzie miejsce – sala szpitalna – zbudowane jest z okien, centrum stanowi obraz, w którym w framugi okienne Artysta wbudowuje kształt Ukrzyżowanego, nie jest to przedstawienie, ale raczej odciśnięty ślad umożliwiający, w tej nieobecności, pojawienie się Jego samego, łączącego w sobie cierpienie i wyzwolenie, ból i zbawienie.
W latach 1986-1987 powstały dwa cykle obrazo-obiektów Świetliste i Mroczne. Struktura obiektów została ukształtowana przez odniesienie do krzyża, do napięcia wynikającego z przecięcia pionowego z poziomym. Mroczne powtarzają ten układ, ale go deformują, ścieśniają i zamykają, swoją kolorystyką powodują również wrażenie pewne zapadnięcie do środka, zagęszczenia materii. Świetliste natomiast uwyraźniają krzyż, w swojej „jasności” i prześwitach są lekkie i strzeliste. Oba cykle pokazywane są najczęściej jako environment, Adam Brincken buduje z nich górę, której podstawę stanowią Mroczne, szczyt zaś Świetliste.
Instalacja stanowi w ten sposób figurę Męki Pańskiej (Mroczne) i Zmartwychwstania (Świetliste). Ponownie spotykamy przenikanie się cielesności, śmiertelności, doczesności z wymiarem duchowym. Dzieła spełniają rolę mostu łączącego i otwierającego.
Osobną grupę obiekto-obrazów Artysty stanowi rozbudowany cykl Kamienie, tworzony od lat osiemdziesiątych, powstały Kamienie zimne, letnie gorące, Kamienie suche, papierowe, zamknięte, otwarte. Adam Brincken zapytany o te dzieła opowiada:
„Ten kamień mi się zdarzył, tak jak każdemu z nas, bywają takie okruchy natury. Kamień jest twardy więc trwały, lubimy je sobie podnieść z ziemi i schować do kieszeni. Nie wiem, czy można ten rodzaj odczucia nazwać sentymentem, trzeba by wtedy powiedzieć, wobec czego w takim razie ten sentyment. Ja mam wrażenie, że to dlatego, że coś tam jest, nawet jak się rozbije kamień na kawałki, to dalej będzie tkwiło. Trwałość odrobiny kamienia, jakaś pokora, że ten „atom” jest częścią, ale kompletną tego świata. (…) Być może to był rodzaj znalezienia jakiegoś miejsca, pola do malowania. To chyba takie pole malarza. One co jakiś czas muszą mi się przydarzyć, jako próba zbudowania czegoś, co otworzy mi jakąś następną perspektywę. Może dlatego one mają taki zupełnie określony format, kształt, one nie mają ażurów, koncentrują się do środka, tak jak kamień”.
Kamienie są dobrym pretekstem, aby zająć się kwestią następującą: czym jest malarstwo dla Adama Brinckena? Artysta mówi, że kamienie są dla niego polem do malowania, ale nie jest to po prostu zamalowywanie, podkreśla on, iż w każdym kamieniu coś tkwi, rzecz w tym, aby to uwolnić, wydobyć przez gest malowania. Nie ma takiej rzeczy jak kamień, są różne ich rodzaje, z różnymi właściwościami, wystarczy jeden z nich zanurzyć w wodzie, a później podnieść do światła i już jest całkiem inną rzeczą. W jednym kamieniu tkwi olbrzymia ilość możliwości, ważne są więc historie, w które jest wpleciony. Malarstwo Adama Brinckena jest niefiguratywne, ale zawsze przedstawiające. Z jednej strony ekspresyjne, z drugiej zaś ujęte w rytm linii, samych pociągnięć pędzla, wyrzeźbionych w materii malarskiej. Nasuwa się tutaj porównanie z utworem muzycznym, gdzie rytm porządkuje rozwijającą się melodię. Wymykający się rygorom kolor skontrastowany z pewną geometrią tworzą rodzaj rytmu życia. W pikturalnej prezentacji dzieł, w jego wizualności, sygnalizowane jest zjawisko, które oddaje słowo virtus:
„Zdarzenie nazwane słowem virtus, które pozostaje w mocy, które jest mocą, nigdy nie wyznacza wzrokowi celu, nie definiuje jedynego sensu lektury. Ale to nie znaczy, że jest pozbawione sensu. Wręcz przeciwnie – ze swej negatywności czyni rozprzestrzeniającą się w wielu kierunkach siłę i umożliwia nie tylko jedno czy dwa znaczenia, ale całe konstelacje sensu, przypominające sieci”.
Od 2000 roku Adam Brincken tworzy cykl obiekto-obrazów Genesis, całość będzie się składać z 42 dzieł, każdemu dniu stworzenia świata odpowiada siedem obrazów. Cykl ten bezpośrednio wiąże się z realizacją w kościele NMP Królowej Polski w Wejherowie. W nawach bocznych kościoła znajdują się witraże zaprojektowane przez Adama Brinckena, Dorotę Ćwieluch-Brincken i Martę Brincken-Czech. Renata Rogozińska napisała o tej realizacji:
„Każdy z trojga artystów, projektujących po 14 witraży, był w swych decyzjach autonomiczny. Równocześnie, mieli oni względzie spójny charakter całości. Stąd, mimo pewnych odmienności, witraże w nawach bocznych są jednolite stylistycznie i pozostają w harmonijnym związku z witrażami Adama Brinckena powstałymi kilka lat wcześniej. Prezentują przysłowiową jedność w różnorodności. Po każdej stronie nawy bocznej znajduje się 21 okien, podzielonych na trzy równe segmenty. Każdy segment, składający się z 7 okien, został „dedykowany” jednemu dniu stworzenia świata, opisanemu w Księdze Rodzaju”.
Witraże są przede wszystkim sceną dla spektaklu światła. To ono tutaj, przechodząc przez odpowiedni układ barwny tafli szklanych, odgrywa dramat stworzenia. W jaki sposób Artysta przenosi to widowisko kreacji w obiekto-obraz? Adam Brincken rzeźbi kreacje świata w materii malarskiej, jej nawarstwienia, barwa stają się polem, w którym działa moc stwórcza, ona sama zaakcentowana jest przecinającymi materię rozbłyskami złota i srebra. Te linie białego i żółtego złota otwierają powierzchnię, są Słowem w naturze, tworzą szczeliny nadające rytm całości, niejako uobecniają kształt materii. Ponownie w tym cyklu pojawia się tak charakterystyczny dla Brinckena gest otwarcia-śladu, który umożliwia obecność w nieobecności.
W szkicu, który jest próbą wyodrębnienia horyzontu twórczości Adama Brinckena nie sposób pominąć jego rysunków. Najbardziej intensywny czas rysowania to stan wojenny, trwający dla Artysty od momentu jego wprowadzenia 13 grudnia 1981 do 1989 roku. Po wydarzeniach 16 grudnia 1981, kiedy to w czasie pacyfikacji strajku w kopalni „Wujek” zabito 9 górników, Brincken, jak mówi, nie był w stanie przez co najmniej rok malować, natomiast niemalże obsesyjnie rysował. W latach osiemdziesiątych powstały m.in.: Cierpienie – Odkupienie – Jesteś! (1982), Autoportret (1982), Kordon Sanitarny /wg Trzech Krzyży Rubensa/, pamięci ks. Jerzego Popiełuszki (1985), Stacja XIV (1989), Złożenie do grobu (1989). Adam Brincken opisuje ten „stan ducha” w następujący sposób:
„Do okna, z którego widziałem stale stojących panów w kurtkach podbitych sztucznym misiem, przysunąłem stół. Położyłem arkusz bristolu, zastrugałem parę ołówków i od tego momentu codziennie toczyłem swą „wojnę”. Motywami były sceny Męki Pańskiej / już kiedyś powstałe ręką Rembrandta i Grünewalda /pojawiające się w kolejnych rysunkach wbrew logice zdarzeń; od Zdjęcia z krzyża przez mury gmachów ‘użyteczności publicznej’, opadającą kratę, uciekający z pamięci wolny pejzaż, rysunek−autoportret, fragmenty dotychczas powstałych obiekto−obrazów i czarny, kreskowy kokon – „potencja zła”, jak go sobie nazwałem”.
W niektórych rysunkach Artysta umieszcza swój autoportret, jest niejako świadkiem i jednocześnie uczestnikiem dziejących się wydarzeń. Portret zwinięty, zmięty, który przez swoją deformację staje się niemym krzykiem. Własny wizerunek jest swojego rodzaju cytatem istniejącego samoistnie dzieła, gdzie to autoportret Brincken umieszcza na obiekcie-obrazie, metaforycznie łącząc się z malarstwem, malowaniem. Te dwa użycia wizerunku, uwidaczniają rozumienie, odczuwanie przez Artystę gestu malowania i gestu rysowania. Ten drugi jest dla niego przede wszystkim szukaniem kształtu dla emocji, ślad ołówka jest katharsis: „Jeśli chcesz ją zobaczyć – mówi się Orfeuszowi – nie patrz na nią. On się odwraca, żeby ją zobaczyć. To spojrzenie jest ustanowieniem odstępu”. Drugie zaś użycie wizerunku wskazuje na traktowanie malarstwa przez Adama Brinckena jako siły życia, która jest zdolna stwarzać szczeliny dla Obecności.
W rozmowie z Krystyną Czerni Brincken mówi o źródle swojej sztuki, jest nim mianowicie pewne nawarstwienie śladów, które tworzy dziejące się życie.Ślady te pozostawiają zarówno spotkania z ludźmi jak i dostrzeżone symptomy egzystencjalności w naturze. Nasuwa się tutaj skojarzenie z Sokratejska metaforą tablicy woskowej w duszy, w której jak odciski pieczęci odbijają się wszystkie spostrzeżenia i myśli.
Byłaby więc sztuka Adama Brinckena materializacją śladu w duszy, więcej, poszukiwaniem takiej formy, która przywraca śladom życie?