GODZINY OTWARCIA

poniedziałek, niedziela zamknięte

wtorek-sobota 10:00-17:00

WDARZENIA

TEATR FORMY

12.02.2016 godz. 19.00
„OTO CZŁOWIEK”
Hanna Zbyryt

wstęp wolny

fot. Katarzyna Widmańska

Hanna Zbyryt-Giewont przygodę z aktorstwem zaczynała jako „dziewczynka wypatrzona przez Adama Hanuszkiewicza”. Obecnie rozwija się, pracując w teatrach w Warszawie, Zakopanym oraz Częstochowie. Niedawno zaprezentowała publiczności swój monodram „Eksperyment”. Wyjątkowość aktorki polega na coraz rzadziej spotykanym połączeniu – jest zdolna, mądra, piękna oraz przesympatyczna.

 

fot. Katarzyna Widmań„ska

Co widz może wiedzieć o aktorze, a czego lepiej żeby już nie wiedział?

Publiczność jest bardzo zróżnicowana i każdy może w odmienny sposób zastanawiać się nad danym aktorem. Może pewnych widzów ciekawi, jacy aktorzy są prywatnie lub jak praca rzutuje na ich życie prywatne. Sądzę, że moi przyjaciele odbierają mnie jako aktorkę inaczej niż osoby, które mnie nie znają.

A co z kwestią wykształcenia?

U mnie?

Może ogólnie.

(śmiech) Wydaje mi się, ze widz się nad tym nie zastanawia. Chyba, że jest to aktor czy teatrolog, ktoś mocno związany z fachem aktorskim. Ja grałam w teatrze jako mała dziewczynka czy potem nastolatka, nie miałam wtedy odpowiedniego wykształcenia. Najważniejsze jest to, czy jest się w stanie dorównać absolwentom szkół teatralnych. Choć są i tacy, którzy mogliby takich nie kończyć. Teraz to już się wymieszało. Szkoda, bo z drugiej strony zabiera nam to pracę. Uważam, że każdy się kształci w konkretnym kierunku i powinien być mu wierny.

fot. Katarzyna Widmańska

Co jest największym grzechem aktora?

Według mnie? To brak chęci do pracy. Aktorzy są niczym instrumenty, nieustannie powinni nad sobą pracować – ćwiczyć głos, szkolić dykcję, rozgrzewać się... Zdarza się, że niektórzy z nas wpadają w rutynę. Jest to największy grzech w każdym zawodzie.

Grałaś zarówno w serialach jak i na deskach teatralnych. Czy zgadzasz się z tezą, że tylko w teatrze aktor może szkolić swój warsztat i nauczyć się pewnej gotowości, która jest niezbędna na planie serialu?

Praca w teatrze absolutnie nie przygotowuje do gry na planie filmowym. Są to dwie różne kwestie. Uważam, że praktyka czyni mistrza.

 

fot. Paulina Teter

Skończyłaś wydział lalkarski, dość nietypowe. Skąd ten pomysł?

Pomysł był zupełnie inny. Przez rok uczyłam się w łódzkiej filmówce. Ale z Łodzi wyleciałam. Byłam bardzo zbuntowana, brakowało mi pokory wobec życia. Myślałam: ja, odważna Hanka, wszystko zdobędę, przejdę cały świat! A życie pokazało też swoje trudniejsze strony. Na szczęście jeszcze tego samego roku dostałam się do szkoły teatralnej na wydział lalkarski. Otworzyło mi to oczy na zupełnie nowy świat teatru – Teatru Formy. Wciąż jestem nim zafascynowana. W teatrze (przyp. red. w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie) mamy paru aktorów po wydziale lalkarskim, może dlatego ten zespół jest taki wyjątkowy (śmiech)?

Debiutowałaś na deskach teatru jako mała dziewczynka. Miałaś kiedyś wrażenie, że jesteś traktowana pobłażliwie?

Nigdy nikt się do mnie tak tutaj nie odnosił. Zawsze byłam malutką Haneczką. Chociaż aktorzy mnie hołubili, to czasem potrafili utrzeć mi nosa. Słyszałam: stój prosto, jak nogi trzymasz, znowu zapomniałaś tekstu! I to było tak mocno powiedziane... Chociaż byłam wtedy dzieckiem, to czułam się jak dorosła, przecież pracowałam w teatrze (przyp. red. w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie). Choć chyba trudniejszy był mój powrót do tego teatru. Jak się okazało, obawiałam się go całkiem niepotrzebnie.

fot. Piotr Dłubak

Jak doszło do tego, że znowu współpracujesz z częstochowskim teatrem?

Stało się to w zupełnie zwyczajny sposób – dyrektor Robert Dorosławski zaproponował mi rolę Mary w komedii „Przyjazne dusze”. Ponadto współpracuję z Teatrem Witkacego w Zakopanem oraz Teatrem Powszechnym w Warszawie.

Już wcześniej poznałaś wszystkich aktorów, z którymi spotkałaś się przy okazji spektaklu „Przyjazne dusze”. Pomogło Ci to?

Na pewno. Czułam się bardziej akceptowana, nie musiałam udowadniać im za wszelką cenę, jakim jestem człowiekiem, jaką jestem aktorką.

 

fot. Paulina Teter

A jakie masz największe zawodowe marzenie? Jakaś nagroda?

Na razie nie myślę o nagrodach. Chcę teraz popracować w różnych miejscach, zdobyć doświadczenie zawodowe. Póki co, to jest dla mnie bardzo ważne.

SESJA YAP

Wrócę jeszcze do tego, że pracowałaś w teatrze jako mała dziewczynka. Nie sądzisz, że przez to coś straciłaś? Kiedy inne dzieci bawiły się na podwórku, ty musiałaś uczyć się roli…

Ale ja też bawiłam się na podwórku! Potrafię bardzo sprytnie rozplanować obowiązki. Czasami opuszczałam zajęcia w szkole, ale bardzo szybko nadrabiałam zaległości. Podchodziłam do tego ambitnie i musiałam wypracować dobre oceny z przedmiotów, na których mi zależało. Należałam do Teatru Tańca Włodka Kucy. Byli tam wszyscy moi przyjaciele, po zajęciach chodziliśmy do knajpek... Oprócz wolnego czasu niczego mi nie brakowało. Nie omijały mnie ani zabawy, ani pierwsze miłości. Było cudownie.

Jestem pod wrażeniem, że zdołałaś to wszystko ze sobą pogodzić.

Zdołałam, naprawdę. Dzięki temu nic nie straciłam, a tylko zyskuję.

fot. Paulina Teter

 

fotografie: Paulina Teter, Katarzyna Widmańska, Piotr Dłubak

wywiad ze stycznia 2013 r.

 do góry

DO GÓRY

Serwis wykorzystuje pliki cookies. W dziale Polityka Prywatności mogą Państwo przeczytać o zasadach ich używania oraz ustawieniach przeglądarek internetowych. Korzystając z serwisu akceptują Państwo wymienione w Polityce prywatności postanowienia.